środa, 16 października 2013

XI

Następnego dnia w szkole siedziałam za PJ. Gadaliśmy i śmialiśmy się z kaloszy z plastikowego krokodyla pani od geografii. Na godzinie wychowawczej weszła do nas dyrektorka. Od razu spojrzałam na PJ bo wiedziałam że to na pewno dotyczy niego i miałam racje. Całą lekcje powstrzymywałam się od płaczu. Dyrektorka powiedziała że PJ od jutra oficjalnie nie będzie uczniem naszego gimnazjum. Na przerwie Charlie zapytała mnie czemu jestem smutna, a ja nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem. Wszyscy moi przyjaciele pocieszali mnie całą przerwę. Nie wiem co bym bez nich zrobiła. Pewnie bym umarła ze smutku. Minęła ostatnia lekcja. Wszyscy z klasy żegnali się z PJ, ale płakałam tylko ja. Usiadłam na korytarzu, a on do mnie podszedł i zaczął mnie pocieszać.

P- Nie łam się, męskim trzeba być
V- Będę za tobą strasznie tęsknić
P- Ja za tobą też
V- Po co ci to wszystko było??
P- Muszę ci coś powiedzieć
V- Mi możesz wszystko powiedzieć
P- Czy... Ja... To trudne...
V- Mów
P- Strasznie mi...
V-?
P-... się podobasz
V- Ja pie***le
P- Co?
V- Od tygodnia mam chłopaka

Gdy się odwróciłam zobaczyłam że za mną stoi Ross. Podszedł bez słowa do PJ i tak go uderzył że złamał my szczękę.

V- ROSS!!!!!! PJ, wszystko ok?
R- Mała przepraszam cię
V- Nie spodziewałam się tego po tobie, myślałam że jesteś inny
R- Bo jestem, poniosło mnie przepraszam
V- -,-
R- Przestań! Kocham cię! Byłem... Chyba zazdrosny
V- Chyba na pewno
R- Przepraszam cię
V- No ok trochę cię jednak rozumiem
R- Kocham cię

Objął mnie i poczułam się naprawdę kochana. Naprawdę mnie zatkało kiedy PJ wyznał mi miłość. Kochałam go ponad rok, a on teraz kiedy mam już tak cudownego chłopaka zrozumiał że coś do mnie czuje. Tak naprawdę nie dziwię się Rossowi. Sama bym mu wtedy strzeliła w morde.

Brak komentarzy: